Wystawa Europa - to nasza historia, zalążek stałej ekspozycji, powstającego w Brukseli wielkiego Muzeum Europy, to opowieść o integrowaniu się narodów Europy, oparta na wspomnieniach "zwykłych ludzi", historia przemian politycznych, ale też kulturowych i obyczajowych. Oba wątki - przemiany polityczne i społeczne - przeplatają się nieustannie, ilustrując procesy i wydarzenia, którym podlegała Europa przez wszystkie te lata: zimną wojnę, upadek systemów totalitarnych, narodziny demokracji. Wystawa zajmuje ponad 2600 m kw, prezentuje 600 przedmiotów ściągniętych z 18 krajów. oficjalny serwis informacyjny fragment wywiadu z Krzysztofem Pomianem, historykiem i filozofem, emerytowanym profesorem CNRS w Paryżu i UMK w Toruniu, twórcą (wraz z zespołem) wystawy Europa to nasza historia. 50 lat europejskiej przygody: Beata Maciejewska: Nie pokazujemy paszportów, przekraczając granice europejskie, mur berliński oglądamy w kawałkach. Trudno już sobie wyobrazić, że może być inaczej. Ta wystawa ma przypomnieć, byśmy docenili wspólnotę, którą Europejczykom udało się zbudować? Prof. Krzysztof Pomian: - Ma skłaniać do namysłu nad drogą, którą musieliśmy przejść. Łatwiej będzie nam zmierzyć się z problemami, jakie musi rozwiązywać integracja europejska. Europa pierwszych powojennych lat to Europa zrujnowana, doświadczająca nędzy, głodu, tragedii przesiedleń i świeżej pamięci o ludobójstwie. Miliony zabitych, bezdomnych i wyzutych z majątków, urazy i nienawiść między narodami. A jednak udało się tę klęskę przekuć w sukces. Strach przed następną tragedią wojenną pozwolił przekroczyć narodowe uprzedzenia i urzeczywistnić fantastyczny projekt: wspólną Europę. Mało o nim w Polsce wiemy. Przyszliśmy do gotowej już Unii. - W naszej części Europy nie ma świadomości ceny, jaką trzeba było zapłacić za Unię. Jakie były koszty walk politycznych i społecznych towarzyszących budowaniu obecnego ładu. Ani tego, że proces integracji europejskiej wymaga wyrzeczeń. Żaden dwudziestolatek nie widzi nic dziwnego w podróży z Tallina do Lizbony bez wyciągania paszportu. "Historia integracji Europy" - to brzmi nudnie. Wy pokazujecie, że wcale tak nie musi być. Bo historia Europy to też historia zwykłych mieszkańców. Na wystawie zobaczymy ich 27, po jednej osobie z każdego państwa członkowskiego. To nie są nazwiska z podręczników szkolnych. Dlaczego akurat tych ludzi wybraliście? - Bo są zwykli, choć przydarzyły im się niezwykłe rzeczy. Uczestniczyli w wydarzeniach ważnych dla Europy. Przecież wystawa nosi tytuł "To nasza historia", i to jest naprawdę historia każdego z nas. Pokazujemy Ingę i Klausa Stürmerów, którzy w 1962 r. przekopali tunel pod murem berlińskim i uciekli nim na Zachód. A także Litwinkę Caroline Masiulus, mieszkającą przez lata we Francji, która wróciła do Wilna, odzyskała księgarnię należącą do dziadka i do dziś ją prowadzi. I Estonkę Sandrę Kalniete, urodzoną w łagrze, późniejszą minister spraw zagranicznych swojego kraju. Warto też posłuchać opowieści Rity Jeusette, belgijskiej robotnicy, przywódczyni strajku kobiet w fabryce zbrojeniowej w Herstal. Zorganizowała go w 1966 r. pod hasłem: "Jedna praca, jedna płaca". Bo historią Europy są nie tylko ruchy wolnościowe, ale też walka o prawa społeczne. A kto opowiada o polskim kawałku europejskich dziejów? - Jerzy Borowczak, działacz "Solidarności", uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej. To on przywiózł ze sobą pióro, którym Lech Wałęsa podpisywał tekst Porozumień Gdańskich. Coraz częściej rozpad bloku komunistycznego Europejczycy wiążą z upadkiem muru berlińskiego. Sami nie zdajemy sobie sprawy z roli Okrągłego Stołu i wyborów 4 czerwca w demontażu systemu komunistycznego oraz z dorobku ostatnich 20 lat. Pokażecie go? - Pokażemy ogromny sukces, który odnieśli Polacy, siadając 20 lat temu do rozmów. Sukces, który dla doraźnych korzyści jest pomniejszany przez wielu polityków. Łatwo powiedzieć, że Okrągły Stół i wejście do Unii to zdrada narodowych interesów. Na własne oczy będzie można zobaczyć, że było odwrotnie. Więcej
|