2. Obdarzanie uczuciem nie konkretnej osoby, a jedynie wyidealizowane wyobrażenie, nie odróżnia znowu tak bardzo naszego bohatera od tych klasycznych: różnych Petrarków i Werterów. I oni w stanie zakochania koncentrowali się na upojeniu samym stanem, nie na obiekcie afektu. Wszechwładny model miłości romantycznej obowiązujący w literaturze sprawia, że ten rys charakteru Adasia staje się najbardziej uniwersalny, nie tylko specyficznie polski. Kochanek przez sen tylko widzianych mamideł; Nie cierpiąc rzeczy ziemskich nudnego obrotu, Gardzący istotami powszedniej natury, Szukałem, ach! Szukałem tej boskiej kochanki[11] Adaś - rozczarowany miłością do kobiety - staje przed tę samą możliwością co Gustaw: staje na progu transgresji. Już na etapie Nic śmiesznego - umiera. Cały film jest narracją prowadzoną przez trupa. Lecz Miauczyński-Duch nie wychodzi poza swoją dawną, ziemską kondycję. Z zaświatów boleje nad tym samym, nad czym bolał za życia: nad niespełnioną miłością i niezrealizowanymi ambicjami. Do wściekłości nadal doprowadza go rozdźwięk między wyobrażeniami o własnej wielkości a spotykającymi go groteskowymi sytuacjami. Nawet w ostatecznym momencie - momencie śmierci - odebrano mu upragnioną wzniosłość: Adaś ginie na skutek żartu - od ciosu kaloszem. Już spoza ciała wygłasza monolog: I jak ja stanę przed Bogiem? Czy bogami może. Co będę reprezentować, gdy przestanę być. Inteligent bez choćby angielskiego; rosyjski i w razie czego "Danke schön". Jaki będę miał bilans, jakie "winien" i "ma". Humanista bez łaciny i greki. Z ledwie liźniętą rodzimą klasyką, która mnie zresztą żenuje i nudzi. Z nie przeczytaną Biblią, ledwie zaczętym Proustem, Joycem, bez obejrzanych teatrów i filmów - prawie wszystkiego zresztą, czego nie było w telewizji.[12] Śmierć to dla bohatera przerwanie niedokończonego projektu, nie dostrzeżenie szansy na przemianę w nowego człowieka. Adaś zmartwychwstaje w Dniu Świra, lecz nie jako Konrad, tylko ponownie jako świr. Tym samym powraca do swego pierwszego wcielenia z Domu Wariatów- tam w finałowej scenie lekarze odwozili znerwicowanego Adasia do szpitala psychiatrycznego. Schizofrenia, nerwica natręctw, depresja - prawdopodobne jednostki chorobowe można by tu mnożyć, lecz nie o to chodzi, raczej o romantyczne pokrewieństwo wariata z geniuszem. Nic dziwnego, że w Dniu Świra nadal zachowuje się, jakby słabe ciało więziło potężnego Ducha, odczuwa obcość swojej staro-nowej egzystencji. Od tej pory "najgorsze piekło to dla niego kolejne pięć minut życia" [13]. Duch nie uniósł ciężaru radykalnej przemiany i wciąż jest skazany na tę samą udrękę codzienności. [11] Adam Mickiewicz, Dziady. Część IV, w: Tegoż, Utwory dramatyczne, Warszawa 1982, s.47. [12] Nic śmiesznego, reż. Marek Koterski.[13] Marek Koterski, http://news-578.news.szorty.pl/.
|